Na Kaszubach, w pobliżu Gdańska, znajduje się najmłodszy zamek w Polsce. Piękny, niemal baśniowy, monstrualny i potężny. Zamykając oczy można dojrzeć jego piękno. Podnosząc powieki ujrzeć można jedynie niedokończony projekt, który wciąż czeka na czasy swojej świetności. Jaka jest historia najsławniejszej samowoli budowlanej w kraju, przyciągającej setki turystów ze świata?
Zwiedzanie zamku w Łapalicach
Piękna budowla ze strzelistymi wieżami, licznymi łukami i dziesiątkami komnat znajduje się na terenie nieogrodzonym. Nie ma tu żadnych recepcji, kas biletowych ani przewodników czy ochrony. Jedynie na kamiennej bramie wisi tabliczka informująca o zakazie wstępu na teren budowy. Obrazuje ona smutek i nadzieję, że przyszłość okaże się łaskawsza.
Ostatnie prace budowlane na zamku zakończyły się ponad 20 lat temu, a od tamtej pory można w przestronnych korytarzach spotkać jedynie turystów, pary ślubne robiące sesje zdjęciowe czy młodzież grającą w paintballa.
Majątek ekscentrycznego milionera
Piotr Kazimierczak jest znanym rzeźbiarzem i producentem mebli, który miał liczne kontrakty w RFN i NRD. Zaopatrywał budowle sakralne w piękne, drewniane meble pełne zdobień. Dodatkowo w celu sfinalizowania kosztów potrzebnych do budowy zamku założył firmę meblową, która nigdy nie wykorzystała pełni swoich możliwości. Okazało się, że na przeszkodzie do zrealizowania całości projektu stoi brak zgody budowlanej.
Początki budowy
Piotr Kazimierczak jako dziecko miał wielkie marzenia i ambicje. Chciał stworzyć coś niezwykłego, o czym usłyszy cały kraj. Od najmłodszych lat starannie planował każdy krok i projektował wyjątkową budowlę pełną symboliki. Miało być 365 okien, po jednym na każdy dzień roku, 52 komnaty odpowiadające 52 tygodniom w roku czy 12 wież – po jednej na każdego z 12 apostołów.
W 1983 roku Piotr Kazimierczak postanowił zrealizować swoje marzenie. Utalentowany rzeźbiarz i producent mebli wystąpił o zgodę na budowę domu wraz z pracownią na swojej działce. Powierzchnia całości miała zmieścić się w 1000 metrów kwadratowych. Oczywiście pozwolenie zostało udzielone, bo kto mógłby się spodziewać takiego rozwoju wydarzeń?
Ekscentryczny producent mebli przystąpił do działania, a dom przemienił się w majestatyczny zamek o powierzchni blisko 6000 mkw. To własnie w tym momencie zaczęły pojawiać się problemy. Przecież pozwolenie zostało wydane na dom i pracownię, a nie na sześciokrotnie większy zamek. Nie wspominając już o wykopach pod jezioro i baseny. Budowa się zatrzymała.
Drugie podejście
W 2000 roku Piotr Kazimierczak postanowił spróbować kontynuować swoje dzieło. W fabryce ruszyła produkcja mebli i wyglądało na to, że tym razem wszystko pójdzie gładko. Niestety po roku wystąpiły gwałtowne opady deszczu powodując powódź. Zakłady Kazimierczaka ponownie upadły. Od tamtej pory nie podjęto kolejnych prób, a monstrualny zamek cierpliwie znosi trudy czasu czekając na swoją wielką chwilę.
Jaka przyszłość czeka zamek w Łapalicach?
Aktualnie obowiązuje zakaz prac budowlanych na terenie samowolnie postawionego zamku, a właściciel nie odwołuje się od niego. Piotr Kazimierczak unika mediów i rozgłosu, przez co dalsze jego plany nie są znane. Można jednak przypuszczać, że nie zapomni tak łatwo o swoim największym marzeniu.
Zamek w Łapalicach z kolei stoi niezmiennie od 20 lat, ponieważ rozbiórka nikomu się nie opłaca. Zachwyca swoją oryginalnością i mimo niedokończonych prac pobudza wyobraźnię. Jest miejscem spotkań zakochanych, sesji ślubnych, grafficiarzy, setek turystów, a nawet larpowców odgrywających sceny ze świata filmów i książek fantasy. Czy zamek w Łapalicach ma szansę jeszcze kiedyś zabłysnąć? Warto zachować nadzieję.